niedziela, 2 sierpnia 2015

16. Denko :)

Witam!

Dziś nie robiłam niedzieli dla włosów, ponieważ zrobiłam im SPA w piątek, a one niestety wymagają mycia co 4 dni... Niby z jednej strony fajnie, bo nie wyobrażam sobie codziennego mycia włosów w roku akademickim, ale latem mam czas... mam tyle kosmetyków do wypróbowania, a włosy się nie chcą przetłuszczać :P a też nie chcę ich myć częściej niż muszę.
Ostatnio doszłam do wniosku, że mam zbyt dużą ilość kosmetyków do włosów i, że w końcu muszę zacząć coś robić w tej sprawie. Postanowiłam nie kupować nic nowego (poza szamponami oczywiście) dopóki nie wykończę części zapasów. W lipcu udało mi się dość dużo zdenkować, natomiast nie wszystko niestety pamiętam i uwieczniłam tylko ostatnie denka, ale było ich jeszcze kilka :)


Zaczynając od lewej:

Szampon Johnson's baby

Wbrew pozorom nie jest to szampon do codziennego mycia, ponieważ zawiera SLES. Ja kupiłam go w promocji za około 10 zł/500 ml, także niedrogo. Na zdjęciu widać resztkę produktu, ponieważ ciężko go z samego dna przy użyciu pompki. Szampon ładnie pachnie i pieni się bez problemu, jest również wydajny. Czy ja do niego wrócę? Zapewne nie, ponieważ jest mnóstwo oczyszczających szamponów, które chciałabym wypróbować, aczkolwiek jeżeli znowu będzie w promocji to może się skuszę, ponieważ 10 zł za 500 ml szamponu to naprawdę niewiele.

Antyperspirant Nivea Invisible Black&White

Na zdjęciu widać kulkę, której aktualnie używam, ponieważ opakowanie starej wyrzuciłam. Także, jak widać, wracam do tego produktu. W zasadzie odkąd pierwszy raz kupiłam ten antyperspirant nie kupuję żadnych innych. Nie jest drogi, kosztuje około 10 zł, jest również bardzo łatwo dostępny. Po użyciu nie ma problemów z poceniem się czy plamami na ubraniach, także obietnice producenta zostają spełnione. Występuje on również w wersji "niebieskiej" (tzn. niebieskimi elementami zamiast różowych), ale szczerze powiedziawszy nie wiem czym one się różnią. Biorę zawsze tą, która pierwsze wpadnie w ręce. 

Płyn micelarny Bebeauty

Płyn micelarny z biedronki. Duże opakowanie, które widać na zdjęciu, jest dostępne tylko co jakiś czas (w regularnej sprzedaży jest wersja 200 ml). Koszt płynu to około 8 złotych za 400 ml. Jest to produkt, do którego również wracam. Zawsze jak pojawiają się wersje w dużych butelkach kupuję kilka. Płyn bez problemu zmywa makijaż (używam wodoodpornych kosmetyków, w tym tuszu bourjois twist up the volume, który jest najbardziej wodoodpornym tuszem ze wszystkich wodoodpornych jakie miałam :P), nie podrażnia skóry. Jest tani, wydajny, łatwo dostępny i zmywa makijaż. Czego chcieć więcej? :)

Oprócz tego co widać na zdjęciu (z tego co pamiętam :P) zdenkowałam również odżywkę Garniera Awokado i Masło Karite (do której na pewno wrócę i poświęcę jej osobny post), Kallosa Crema al Latte (dla mnie nie ma żadnej różnicy między Kallosami - żaden nie robi szału, ani krzywdy), którego używałam tylko do emulgowania oleju, ponieważ jest śmiesznie tani jak na swoją pojemność (około 12 zł za litr), ale jest jeszcze mnóstwo Kallosów, których nie próbowałam, także pewnie do niego nie wrócę. Zdenkowałam również drugie opakowanie oleju lnianego z biedronki, który jest jednym z moich ulubionych olejów, ale wrócę do niego dopiero jak zużyję jakieś różnych olejów, które stoją i czekają na swoją kolej.

A Wam jak minęła niedziela? Rozpieszczałyście swoje włosy? Ja cały dzień spędziłam nad jeziorem i starałam się zahartować przed wyjazdem do Turcji, ale nadal jestem blada jak ściana :P

Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeżeli chcesz, abym zaczęła obserwować Twojego bloga, dodaj mojego do obserwowanych i daj mi o tym znać w komentarzu! :)